Nowy blog.

Zapraszam wszystkich na nowego bloga

http://always--be--yourself.blogspot.com/



niedziela, 21 października 2012

Rozdział XX.

Rozdział 20.

"Niall"

   - Rozwalamy tę budę! - krzyknął Louis wchodząc do naszego apartamentu na czas koncertu w Manchesterze, czyli dokładnie na okres dwóch dni.
- Ale będziesz musiał zapłacić! - ostudził jego entuzjazm Liam
- No to co robimy tego pięknego popołudnia?
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałem i usiadłem na łóżku. Dobra rzuciłem się na łóżko. Jak mówimy już prawdę. Położyłem się wygodnie i zamknąłem oczy.Panowała cisza,zaskakujące. Jeszcze nikt się nie odezwał,dziwne. Coś tu nie gra,oni coś kombinują. Otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu i co widzę? Wszyscy jak jeden mąż wpatrzeni w swoje telefony. Co ten postęp techniczny z ludźmi robi. Ale przynajmniej siedzą cicho,jakiś plus jest. Wstaję z łóżka,biorę kurtkę i wychodzę z pokoju. Żaden z nich nawet nie zauważył,że mnie nie ma. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram numer do El. Wychodzę z hotelu i "dosięga" mnie chłodny jesienny wiatr. Odzywa się poczta głosowa,więc się rozłączam,nie ma sensu zostawiać wiadomości,przeważnie nie nagrywam się na sekretarkę. Idę dalej ulicami Manchesteru. Nikt mnie nie zaczepia,tak jakbym był zwykłym obywatelem tego kraju. W pewnym sensie nie jestem,choć nie lubię o tym mówić,jestem muzykiem,popularny na całym świecie. Ludzie zazwyczaj mnie rozpoznają,ale tutaj nie zwracają na mnie uwagi. Nawet dziewczyny,które mijam,które mogą być naszymi fankami,a natknąłem się na kilka,słysząc kawałki rozmów zorientowałem się,że nas lubią. Rozmawiały o koncercie. Ale nikt nie spodziewa się zobaczyć sławnego Niall'a Horana,więc jestem,można powiedzieć,bezpieczny. Dawno się tak nie czułem. Tęsknie za tamtymi czasami,kiedy byłem normalnym nastolatkiem. Wybrałem to co kocham,a nie święty spokój. Coś za coś. Ale kto wie,może gdyby nie zespół nie spotkałbym ponownie Eleny. Nie dowiedziałbym się jak bardzo mi na niej zależy,jak bardzo ją kocham. Pamiętałbym ją jako koleżankę z obozu,tylko tyle. Przechodzę koło jakiejś hali,orientuje się,że właśnie tu mamy występ.Po czym? Po stoiskach z gadżetami. Mój wzrok przykuwa jedna jedyna rzecz. Kupuje ją i wracam z powrotem do hotelu. Mam prezent dla El. Uśmiecham się pod nosem wyobrażając sobie jej minę jak to zobaczy. Przypominam sobie też minę sprzedawcy,gdy to kupowałem. Niektóre rzeczy w życiu są bezcenne.

"Danica"

   Przez ostatnie dni mało jeździłam. A wszystko przez Zayn'a. Zapełniał sobą każdy mój dzień,że na inne rzeczy nie miałam czasu. Nie wiedziałam czy to właśnie jest miłość. Ale nigdy czegoś takiego nie czułam. Zayn rozjaśniał każdy mój dzień choćby był najgorszy na świecie. Poszłam do budynku, w którym zarządzali państwo Baster. Musiałam wyjaśnić swoją kilkudniową nieobecność. Ułożyłam sobie w głowie sensowne wytłumaczenie w dwóch przypadkach. Dlaczego w dwóch? Jeżeli trafiłabym na pana Bastera użyłabym wyjaśnienia,że byłam chora albo miałam bardzo dużo nauki,bo on przyjmował do wiadomości tylko rozsądne wyjaśnienia. Natomiast jeżeli trafiłabym na panią Baster mogłabym powiedzieć,że spędzałam wolny czas z chłopakiem,no bo wiecie kobiety się rozumieją. Zapukałam do drzwi. Czekałam dłuższą chwilę aż otworzył mi pewien nieznajomy.
- Czego? - był wyraźnie zirytowany,tym,że tu przyszłam. Był to wysoki chłopak,ciemny blondyn o czarnych jak węgiel oczach. Było może rok ode mnie starszy.
- Czy zastałam państwa Baster? - zapytałam,na co chłopak wywrócił oczami
- Kolejny,który ich szuka. Nie ma ich,żegnam - powiedział i zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Czyste chamstwo! Zapukałam jeszcze raz do drzwi,ale tym razem nikt mi nie otworzył. Zaczęłam odchodzić w stronę stajni. Martwiłam się o Panamę.
- Poczekaj chwile - usłyszałam za sobą cichy dziewczęcy głos i zobaczyłam małą dziewczynkę zbiegającą po schodkach. Miała rude włosy związane w dwa kucyki,miała może osiem lat,może dziewięć. Stałam i czekałam aż mała do mnie podejdzie,zauważyłam,że ma tak samo czarne oczy jak ten chłopak,który mi otworzył
- Jestem Annie - przywitała się
- A ja Danica,ale mówią na mnie Dan
- Tamten który ci otworzył to mój brat Nathan,nie jest za miły
- Zdążyłam zauważyć. Mogłabyś mi powiedzieć gdzie są państwo Baster?
- Nie mam pojęcia. Sprzedali naszym rodzicom stadninę i teraz nie wiem gdzie są
- Jak to sprzedali? - zapytałam z niedowierzanie.
- Normalnie. Podpisali umowę,moi rodzice zapłacili im i później ich nie widziałam. - milczałam,nie wiedziałam co powiedzieć. - Masz tu swojego konia?
- Tak - odpowiedziałam krótko,a Annie ruszyła w stronę stajni,poszłam za nią. Muszę dowiedzieć się czegoś więcej. Weszliśmy do stajni. Były tam tylko trzy konie. Nie rozpoznawałam pozostałych dwóch,musiały należeć do rodziny Annie.
- Panama! - krzyknęłam gdy dostrzegłam klacz. Przywitała mnie radosnym rżeniem. - Przepraszam cię,że tak długo mnie nie było,ale byłam ... zajęta - spojrzała na mnie tak jakby pytała "zajęta,czym?" - Później ci opowiem - odpowiedziałam. Nie było mnie tylko tydzień,a tyle się tu zmieniło
- Wszyscy już zabrali swoje konie,została jeszcze twoja klacz.
- Jeździsz konno? - spytałam
- Nie,tylko mój brat i siostra,rodzice mówią,że jestem za mała
- Kiedyś przyjdzie i na ciebie czas - uśmiechnęłam się do rudowłosej
- Annie jesteś tu? - usłyszałam głos i chwile potem do stajni weszła blondynka,mniej więcej mojego zrostu i mniej więcej w tym samym wieku co ja. - A ty to kto? - spytała się,dostrzegłam podobieństwo miedzy nią a bratem. Podobny sposób zadawania pytań
- Danica Richard do twojej wiadomości - nie siliłam się na miły ton. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. 
- A czego tu chcesz?
- Odebrać swojego konia
- Nareszcie kto się po niego zgłosił. Zabieraj go i wynocha - czy ona zbytnio nie przesadza? Gotowałam się w środku ze złości,ale powstrzymałam się przed wybuchem,nie potrzebuje żadnych,nowych wrogów. Osiodłałam Panamę i ruszyłam ku wyjściu. Oddaliłam się trochę od stajni i wsiadłam na klacz. Nie oglądając się za siebie ruszyłam,prawdę mówiąc przed siebie.

"Elena"

   Jestem na swojej ulicy,jeżeli jeszcze mogę nazwać ją swoją. Widzę Matt'a,siedzi na ławce,która stoi obok mojego domu. Przysiadam się. Nic nie mówimy,patrzymy się w przestrzeń. Ostatni krok. Ostatni krok,aby to wszystko skończyć. Nie wiem jak się to zakończy. Szczęśliwie?
- Idziemy? - pyta brunet i wstaje z miejsca,patrzy się na mnie wyczekująco. Dopiero teraz zauważam,że nasze oczy są identyczne. Kiwam głową i ramię w ramię podchodzimy do drzwi,w które z niepewnością pukam. Otwiera nam matka. Jest zdziwiona naszym widokiem. Ale chwila oszołomienia mija i na jej twarzy pojawia się uśmiech i zamyka nas w uścisku. Nie wiem co mam robić,więc stoję jak słup soli,nawet nie próbuję się poruszyć. Nie rozumiem tego zachowania. To jest najbardziej matczyne zachowanie,z którym spotkałam się z jej strony w ciągu siedemnastu lat.
- Przyszliśmy porozmawiać - mówię dalej będąc w matczynym uścisku. Kobieta odsuwa się od nas i widzę łzę spływającą po jej policzku. Czyżby zrozumiała? Chciała aby było lepiej?Może dzięki ciąży zrozumiała jak ważni powinniśmy dla niej być. Wchodzimy do salonu,gdzie siedzi ojciec. Na jego twarzy także widzę zaskoczenie,które po chwili ustępuje uśmiechowi. Siadamy z Matt'em na przeciwko nich. Patrzymy się na siebie nic nie mówiąc. Mam wrażenie,że w ich oczach widzę to jak nas ... kochają. Tak. To samo widzę w oczach Niall'a gdy patrzy na mnie jak mówi "kocham cię",jak patrzy na mnie przez cały czas. Miłość. Może zawsze to było w ich oczach,tylko ja nigdy nie zwracałam na to uwagi. Zawsze czułam do nich nienawiść,żal. Chciałam jak najbardziej się od nich odsunąć,żyć bez nich. Ale teraz po dniach pełnych jeszcze większego żalu i bólu widzę miłość. Jest to dla mnie coś nowego. Coś nienaturalnego. Bo bije ona od nich. Od moich rodziców,których nigdy nie obchodziłam. Zawsze chciałam zwrócić na siebie ich uwagę. I teraz rozumiem. Kocham ich,ale nigdy nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Nigdy nie chciałam darzyć ich uczuciem jakim jest miłość. Bo na to nie zasługiwali. I może właśnie dlatego nie zauważałam tego z ich strony. Nie to przecież niemożliwe,jak się kogoś kocha to się to czuję. Czy możliwe jest to,że przez to jak mnie traktowali nie dopuszczałam do siebie myśli,że ich kocham? Nie wiem. Nie rozumiem. Ale to są moi rodzice. Potrzebuje ich. Potrzebuje ich rady ,wsparcia. A przede wszystkim miłości. Bo to jest chyba w życiu najważniejsze. Mam już dość żalu,nienawiści. Chcę o wszystkim zapomnieć,zapomnieć o przeszłości. Rodziców mam jednych. Nigdy nie wybaczę im do końca,ale małymi kroczkami może zdobędę do nic zaufanie. Może jestem naiwna,nienormalna wybaczając im,ale potrzebuje ich. Wstaje z miejsca i przytulam się do nich. Są zdziwieni,ale odwzajemniają uścisk. Czuję jak łzy spływają mi po policzkach. Łzy ulgi i szczęścia. Teraz wszystko powinno wrócić do normy.

***

   Nie prawdopodobne jak to szybko zleciało. Już mamy piątek,dzień,w który wracają chłopcy. Czekamy na nich w domu. Spóźniają się już pół godziny. Nagle drzwi otwierają się z hukiem i do mieszkania wpada cała gromadka. Rozglądają się po pomieszczeniu i wzrokiem szukają swoich dziewczyn. Nie potrzebnie,bo każda z nas podchodzi i rzuca się na szyję. Niall prawie się przewrócił,no ale chyba tak ciężka nie jestem,ale chwilę potem zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Poczułam zapach jego perfum. Mogłabym trwać tak bez końca. W jego bezpiecznym uścisku,owładnięta zapachem perfum. Ale nic co dobre nie trwa wiecznie. No chyba,że zaczyna się coś równie wspaniałego. Czuję jego wargi na swoich. Tak mi tego brakowało. Tego ciepła,tych motylków,tych pocałunków. Odrywamy się od siebie i blondyn ciągnie mnie za sobą na górę,w sumie wszyscy się tam udają. Każdy chce spędzić czas sam na sam. Patrze w stronę Kate i Harr'ego. żadnych pocałunków,trwają w uścisku. Nie zauważają jak odchodzimy. Między nimi coś jest. Wchodzimy po schodach a później do pokoju Niall'a,gdzie zamykając drzwi znów mnie całuje. Naprawdę tęskniłam.Po długich pocałunkach patrzymy sobie w oczy. Mogłabym tam stać i gapić się w jego niebieskie tęczówki w nieskończoność. Co ta miłość robi z człowiekiem. Chłopak przerywa ciszę panującą w pokoju,mówiąc:
- Mam coś dla ciebie - uśmiecha się i podchodzi do walizki - zamknij oczy - dopowiada,ale ja tego nie robię,przez cały czas się uśmiecham - no to nie dostaniesz - mówi,co daje mi do myślenia. Posłusznie zakrywam oczy dłońmi - tylko bez podglądania - czekam chwilę,aż pozwala mi odsłonić oczy. Przed sobą widzę pokaźnych rozmiarów,białą koszulkę z napisem "NIALL'S GIRLFRIEND". Zaczynam się śmiać.
- Wiedziałem,że ci się spodoba - mówi z dumą w głosie
- Gdzie ty taką wynalazłeś? - pytam przez śmiech - Albo wolę nie wiedzieć
- Gdybyś widziała minę sprzedawcy,gdy to kupowałem - teraz oboje się śmialiśmy. Przełożył mi koszulkę przez głowę,a ja włożyłam ręce w rękawy. Była o wiele za duża. Sięgała mi do połowy ud. Znowu się zaśmiałam,ale musiałam z nim o czymś porozmawiać
- Muszę ci coś powiedzieć - usiedliśmy na łóżku i powiedziałam mu o rodzicach i o tym,że wracam do domu
- Jesteś pewna? - zapytał
- Tak, jestem pewna.

_______________________________________________________________
Nie wmawiajcie mi,że to jest dobre,bo nie uwierzę. Może perspektywa El jeszcze jakoś daje radę,ale Niall i Dan ... lepiej nie mówić.
Dwudziestka powinna być wspaniała,a nie taka. I powinna być dłuższa,ale skończę w tym miejscu. Jakoś nie szło mi pisanie tego rozdziału,co zresztą widać. Może z 21. wyjdzie lepiej ...
Tak w ogóle to ile was ze mną zostało??
Są nowi bohaterowie,mają trochę namieszać czy nie??
Mam nadzieję,że do za tydzień :D

21 komentarzy:

  1. Nie moge uwierzyć, że to jest już 20 rozdział;o pamiętam jak czytałam prolog..jak ten czas zapierdziela;p o perspektywie Niall'a powiem tylko tyle, że przedstawiłaś w niej to co najwazniejsze;d a perspektywa El i Dan w sumie najlepiej ci wyszły, ale to wiesz;p I tak niech nowi bohaterowie namieszają;d bedzie ciekawiej^^;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Co? Mnie nie uwierzysz?! Lepiej nie mów, że ci nie wyszło, bo mi się podoba! I dwudziestka jest wspaniała!
    Przez cały rozdział myślałam tylko co też Nialler kupił Elenie...
    Perspektywa Danicy też była świetna. W ogóle się tego nie spodziewałam. Takie WTF, dlaczego? Smutno mi, ciekawe co teraz zrobi...
    Strasznie się cieszę, że w tym 20 rozdziale nareszcie El czuje się kochana przez rodziców. Ciekawa jestem jak będzie z nią i Mattem. Z jednej strony fajnie, że wraca do domu, choć fajnie było, kiedy mieszkała z chłopakami.
    Przepraszam, że się bardziej nie rozpiszę, ale jestem chora i nie mam za bardzo siły. W każdym razie dla mnie było extra, nie mogę się doczekać następnego weekendu. xx

    http://whenimlookingatyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, niech Ci będzie.. Rozdział okropny, nudny i nie ciekawy. Zero weny w tym opowiadaniu i wgl. takie jakieś smętne. Bez nadzieja, już nie potrafisz pisać...
    .
    .
    .
    Buhahaha xD Wrobiłam Cię co ? ;D Jesteś boska, ten rozdział jest boski, to opowiadanie jest boskie. I nie wmawiaj sobie, że jest nie okej ;> Jest superrr ;****
    Ale niech ona się nie wprowadza z powrotem do rodziców... ;/ Czekam na nn i zapraszam do mnie ;> Dawno Cię u mnie nie było ;< 1d-make-me-happy.bloog.pl ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. Mów co chcesz ja i tak uważam że rozdział jest boski! Niech El nie wyprowadza się od chłopców! PROSZEEEEEEEE!!! Nie żyje w zgodzie z rodzinką, ale niech zostanie z chłopcami! Możesz namieszać ja tam lubie zamiesznie :D Z niecierpliwością czekam na nexta :) Koniecznie napisz jak Ci poszło na konkursach! Pozdrawiam i życzę weny
    Gwiazdka

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy wyście ludzie powariowali?! Tylko 5 (no, teraz już 6) komentarzy! Jak można nie doceniać takiego geniuszu! Jak się nie ogarniecie, to was wszystkich osobiście znajdę i... nie wiem, na pewno zdążę wymyślić jakąś torturę, więc wiecie co macie robić!

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam strasznie ciekawa co Niall kupił swojej dziewczynie. Obstawiałam jakieś bransoletki z napisem 'Niall', a tu koszulka. W każdym bądź razie ja również poproszę o taką koszulkę, ej. :D niekoniecznie już z imieniem Irlandczyka. :D Na miejscu Dan wymierzyłabym temu całemu Nathanowi siarczysty policzek, za tak niemiłe zagranie z jego strony. -.- Nie dało się odpowiedzieć z uprzejmością. W sumie starsza z sióstr, też nie lepsza. I też chętnie powiedziałabym jej co nie co. Jestem ciekawa czy Annie będzie przewijała się w kolejnych częściach, bo naprawdę polubiłam tą dziewczynkę. :) Niech namieszają, będzie jeszcze ciekawiej. :D Nic nic nie w związku El i Nialla, OK? :D
    Czekam na następną część. x

    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Weź! To było świetne! Jestem teraz strasznie ciekawa tej sprawy z Danicą. Ciekawe co to za ludzie... Jakieś małe mieszanie mile widziane. ;D W końcu nie mogą być wszyscy tacy fajni i mili bo będzie za nudno. ;)
    Ten prezent Nialla super! ;D Hahaha! Czytając to, sama widziałam normalnie minę tego sprzedawcy. ;D Hahaha! Fajnie, że przeplatasz różne wątki. Mam nadzieję, że coś napiszesz w 21. o tym Nathanie i Danice. Serio jestem ciekawa o co tam kaman. ;D
    Super piszesz! Co Ty gadasz. ;*
    dulcecita

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie piszesz :p uwielbiam czytać twoje opowiadanie a rozdział super tylko za krótki;P twoje opowiadanie mogło by się dniami i nocami czytać;**czekam na następny :D oby był jak najszybciej :P:P;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy będzie następny rozdział? :c

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy będzie następny rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  11. niesamowite opowiadanie! :) czytałam z zapartym tchem.
    Czekam na następne rodziały xoxo

    OdpowiedzUsuń
  12. Landscaping Tips What Mulch To Use For Trees Deciding If You Should
    Buy Topsoil Or Stick With What You Have Now

    Also visit my page linkdove.com
    My web-site ; trees

    OdpowiedzUsuń
  13. Cell Phone Plans The mobile network that drew the most
    complaints was 3 UK, which has seen the number of dissatisified customer
    increase steadily since October 2010. http://mym8.
    eu/blogs/113854/670340/samsung-sip-phone-smt-i5200-seri This is especially so when one
    suspects that one's spouse is cheating. Another popular reason is to identify the person who has been crank calling one's home.

    Parents use this service in order to keep track of who their children are talking to without raising the suspicions of their children and also without causing any
    hostility. Precedent set in Winnipeg Police' involvement in prior kidnappings: Monique Turenne was abducted by Winnipeg Police officers Loren Schinkel and Jim Thiessen, placed through the Reid technique and over 8 hours of intense interrogation, forging her signature to false framing for murder and facilitating her abduction to the United States.
    My website :: reverse phone lookup

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy następna notka ?

    OdpowiedzUsuń
  15. The Origins Of Topsoil Mulch For The Garden!

    my blog post :: trees for sale milwaukee
    My weblog trees for sale milwaukee

    OdpowiedzUsuń
  16. będziesz jeszcze pisać

    OdpowiedzUsuń
  17. The particular best way to begin up a dynamic website on a limited budget?


    My site :: transvaginal mesh

    OdpowiedzUsuń
  18. Your style is so unique in comparison to other folks I have
    read stuff from. I appreciate you for posting when
    you've got the opportunity, Guess I'll just bookmark this page.


    Look into my web page: http://s343802320.onlinehome.fr/

    OdpowiedzUsuń
  19. Heya i'm for the first time here. I found this board and I find It truly useful & it helped me out much. I'm hoping to
    give one thing again and help others such as you helped me.


    Review my homepage :: http://sanason.com

    OdpowiedzUsuń
  20. [Spam]
    Chcesz zapoznać się z historią Victorii i Justina, którzy pochodzą z dwóch zupełnie się różniących światów ? Jeśli tak to wchodź na : dangerous-justin.blogspot.com
    Blog dostępny dla osób w wieku 16 lat! Jeśli tyle masz, a nie możesz wejść z konta bloggera wystarczy się wylogować ; )
    Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń