Rozdział
17.
"Elena"
CO
ROBIĆ? Tylko to pytanie dźwięczało w mojej głowie. Dźwięczało
to nieodpowiednie słowo. Wrzeszczało. Wołało o
pomoc,zrozpaczonym głosem. A ja co robiłam? Zamiast myśleć co
mam zrobić stałam. Zwyczajnie stałam. I gapiłam się przed
siebie. Na chłopaka. Na prawdopodobnie mojego brata. I słuchałam
tego głosu w mojej głowie. Co robić? W kółko. Przez cały
czas. Chciałam uciekać. Nie wiem dlaczego. Po prostu uciec.
Przytulić się do Niall'a,który siedział w samochodzie i
słuchać jego kojącego głosu. Mówiącego,że to wszystko
się w końcu skończy. Że będzie dobrze. Ale nie mogłam. Nie w
tym momencie. Dużo mnie kosztowało,żeby tu przyjść. Drugi raz
tego nie zrobię. Nic nie rozumiem. Nic. Pustka. To pytanie ciągle
powraca. Co robić? Dołączają się do niego inne. Coraz
trudniejsze. W końcu nic nie słyszę. Za dużo myśli. Zlepiły
się w jedną całość. Niezrozumiałą. W końcu jakieś bodźce
ze świata zewnętrznego przebijają się przez niewidzialną
ścianę,która utworzyła się nie wiadomo skąd. Nie wiadomo
po co. Po prostu tam była. Ocknęłam się. Powróciłam do
rzeczywistości. Dziwne,czułam się jak w transie. Potrząsnęłam
głową,chciałam wyrzucić to wszystko z mojej głowy. Nie dało
się,to nie było takie proste. Spojrzałam na osobę,która
mną potrząsała jak szmacianą lalką. Ojciec. Może miałam
urojenia? Może wymyśliłam sobie Matta pod wpływem zmęczenia lub
czegoś innego? Przecież ostatnio nie jadłam za wiele,spałam też
krótko. Czy to wszystko jest wymysłem mojej wyobraźni? Co
się dzieje!?
- El,obudź
się ... błagam – głos. Znajomy. Niall. Tylko dlaczego mam się
obudzić,przecież ja nie śpię,prawda? A może ... Przed oczami
pojawiam się ja. Ja w wieku 7 lat. W warkoczykach,w sukience i
pantofelkach. Siedzę na krześle w jakiejś sali. Mam naburmuszoną
minę,ale także smutną. Wielu ludzi biega wokół innych
dzieci nie zauważając mnie. Samotnej dziewczynki,która
trzyma w ręku mikrofon. Nagle wszystko staje się jaśniejsze.
Przypominam sobie. Doskonale pamiętam ten dzień. Tego dnia nie da
się zapomnieć,chociaż ja zapomniałam. Zapomniałam o jedynym
dniu kiedy rodzice sobie o mnie przypomnieli. Dalej przyglądam się
tej scenie. Przypominając sobie jak to wtedy było. Mała ja zrywa
się z krzesła i biegnie przed siebie. Mijam ludzi,którzy
czasami się za mną oglądają. U końca biegu wtulam się w
ramiona kobiety,która powinna otoczyć mnie opieką,która
powinna mnie kochać. Ale tak nie jest. Teraz to czuje. Widzę.
Wtedy byłam za młoda,żeby to dostrzec. W tym uścisku nie ma
czegoś co można by nazwać uczuciem. Ot,taki sobie uścisk. Jak
uścisk na powitanie. Zwykły, bez żadnego wyrazu. Później
wszystko zaczyna być zamazaną plamą. Tak jakbym się budziła. I
chyba rzeczywiście tak jest. Nad sobą widzę kilka twarzy. Ojca i
matkę. Matt'a. Dwóch nieznajomych. I Niall'a. Wszyscy
zmartwieni, trochę przerażeni. Widząc jak otwieram oczy wszyscy
jak jeden mąż odetchnęli z wyraźną ulgą. Dostrzegam nikły
ruch z jednej strony. Mama. Chcę mnie chyba przytulić. Chyba. Inni
tylko się mi przyglądają. Nie chcę tego. Nie chcę tego uścisku.
Podnoszę się gwałtownie i przytulam do Niall'a. Obejmuje mnie i
głaszcze po plecach. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę,że
płaczę. Płaczę wtulona w jego tors. Płacze z bezsilności,z
żalu, ze wszystkiego. Wypłakuję z siebie wszystkie złe
wspomnienia. Chce je wszystkie usunąć,wymazać z mojej głowy. Ale
nie mogę. Jak na złość widzę obrazy z mojego życia. Życia
gdzie brakowało miłości i wsparcia. Teraz widzę to wyraźnie.
Widzę,że byłam sama. Nie licząc pobytu u babci,obozu w
Irlandii,gdzie zawsze miałam przy sobie blondyna i dwóch
ostatnich lat. Sama. Pozostawiona na pastwę losu. Z dopiskiem „
Radź sobie sama”.
- Już
jest dobrze,ciii. Spokojnie ... - mówi to ciągle,aż w końcu
koniec. Przestaje płakać. Odsuwam się od blondyna. Widzę jak się
martwi,jak mnie kocha. Teraz mam kogoś. Nie jestem sama. Mam kogoś
kto obdarzy,obdarowuje mnie miłością. Tym czego brakowało mi
przez całe życie.
- Proszę
– ktoś podaje mi szklankę wody. Przyjmuję ją. Widzę Matt'a.
On nic nie wie. Nie rozumie. Wypijam łyk życiodajnego płynu.
Czuję jak nawilża moje gardło. Wcześniej nie zdawałam sobie
sprawy jak jestem spragniona. Wypiłam do dna.
- Dziękuje
– skierowałam słowa do chłopaka
- Wszystko
w porządku? - pyta moja matka
- Zależy
w jakim sensie pytasz – mówię dość słabym głosem
- Zemdlałaś,martwiliśmy
się o ciebie – wiem,że muszę wstać,ale nie mogę. Nogi mam jak
z waty
- Niall,mógłbyś
pomóc mi wstać?
- Nie
powinnaś ...
- Tak,tak
wiem,ale proszę ... - w końcu mi pomaga,staje na chwiejnych nogach
mrugając kilka razy i pozbywając się mroczków przed oczami
– Teraz do sedna. O co tu chodzi do cholery?! - wszyscy
przyglądają mi się zszokowani,oprócz Niall'a. On wie o
czym mówię. Wie,że pytam o Matt'a,o tych obcych ludzi
(zapewne jego rodziców) i o to po co chcieli się spotkać.
- Masz
racje powinniśmy już przejść do sedna,za długo zwlekaliśmy.
Matt proszę cię usiądź
- Ale
mamo,o co chodzi? - przygląda się kobiecie,a później
patrzy w stronę ojca. Nikt mu nie odpowiada,więc posłusznie siada
oczekując na wyjaśnienie. Czuję jak Niall mocniej mnie do siebie
przytula. Chce dać mi wsparcie,ale ono nie mi jest potrzebne. Jest
potrzebne Matt'owi. Zaraz jego życie legnie w gruzach. Zmieni się
nie do poznania. W pewnym sensie się skończy. Skupiam się na nim.
Nie słucham co mówi jego mama. Wiem czego dotyczą jej
słowa. Nie potrzebuję niczego,żeby go zrozumieć. Wiem jak się
czuję. Na początku jest zszokowany,nie dowierza,myśli,że go
okłamują. A później wszystko do niego dociera. Odrzuca
uścisk swojej matki,która płacze. Łzy lecą po jej
policzkach strumieniami. Właśnie doszło do czegoś do czego nigdy
nie chciała dopuścić. Ale musiała to zrobić. Matt patrzy na
mnie, na moich,naszych rodziców i wybiega z salonu,z domu.
Widziałam jego łzy. Ale ja nie płaczę. Chociaż chce mi się
płakać. Nie mam już czym.Teraz będę silniejsza. Patrzę na
blondyna. Wie o co mi chodzi. Rozumie. Pomaga mi usiąść,całuje
delikatnie w usta i wybiega z domu za Matt'em. Ja nie dałabym rady.
Przewróciłabym się,bo moje nogi dalej odmawiają
posłuszeństwa. Ne wiem jak to się mogło stać. Czułam się
dobrze,a później ta dziwna sytuacja. Omdlenie i ten sen ...
Nie przypominaj sobie. Spróbuj zapomnieć. Skup się na czymś
innym. Rozglądam się i zauważam kobietę,która siedzi
skulona z twarzą ukrytą w dłoniach. Dotykam jej ramienia
- Musiała
pani,prędzej czy później by się dowiedział.
- Tak
masz racje,to było nieuniknione – ociera łzy z policzków
– Martwię się,że coś się stanie
- Spokojnie,
Niall go znajdzie – przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy. Aż
w końcu odezwała się moja matka
- Dobrze
się czujesz? - kolejne pytanie o mój stan zdrowia. Kiwam
głową na „tak”,chociaż nie czuję się za dobrze. Kręci mi
się w głowie,jest mi niedobrze.
- Przyniosę
ci coś do jedzenia – mówi mama Matta po czym wstaje z
kanapy – Powinnaś coś zjeść – na kolejną wzmiankę o
jedzeniu mój żołądek ściska się jeszcze bardziej. Ale
nie mogę odmówić tej kobiecie. Jest dla mnie taka miła. -
Richard chodź pomożesz mi przygotować coś dla tej panienki
- Dziękuje pani
- Mów
mi Nina – skinęłam tylko głową, na co Nina się do mnie
uśmiechnęła. Nie wiem dlaczego,ale odniosłam wrażenie,że
zachowuje się w stosunku do mnie jak matka. Wiem brzmi to
dziwnie,ale na prawdę tak się czuję. Okazała mi więcej
zainteresowania przez kilka minut niż moi rodzice przez całe
życie. Wraz z mężem zniknęli w kuchni. Wiem po co to było.
Chcieli zostawić mnie sam na sam z rodzicami. Znowu żadnych słów.
Żadne z nas nie wie co powiedzieć. Dopiero teraz zdaje sobie
sprawę,że w ogóle się nie znamy. Nie wiemy o sobie nic. A
jesteśmy rodziną,ale tylko pozornie. Nigdy nie byliśmy ze sobą
blisko
- Elena,przepraszam,razem
z mamą cię przepraszamy
- A
za co konkretnie,bo nie rozumiem
- Masz
racje nie byliśmy dobrymi rodzicami – przyznali się do błędu.
Nie mogę w to uwierzyć! Pierwszy raz słyszę coś takiego,ale
mimo tego,że zrozumieli mam ochotę powiedzieć im o tym jak było
mi źle przez te wszystkie lata. Prawie wypowiadam słowa cisnące
mi się na usta,gdy ojciec zaczyna mówić dalej – Masz
prawo nas nienawidzić,ale zrozum,że cię kochamy
- Kochacie?
Możesz powtórzyć,bo nie dosłyszałam – nie
wytrzymałam,wybuchłam – Wy w ogóle wiecie jak ja się
czułam przez te wszystkie lata? Jak popychadło,jak piąte koło u
wozu. Nie chciana przez całe życie. Jakbym była nie wiadomo jakim
balastem! Może byłoby lepiej gdybyście zostawili mnie u babci
albo w ogóle jakbyście znowu mnie oddali! A teraz co?!
Myślicie,że wszystko będzie dobrze? Że skoro Matt i ja wszystko
wiemy to będziemy szczęśliwą rodzinką. Nie. Nigdy tak nie
będzie. Wy nie jesteście jego rodzicami,to Nina i pan Richard nimi
są. A zauważyliście,że my nic o sobie nie wiemy,że nawet nie
mamy o czym rozmawiać. Nie wiecie nawet czy z kimś się
spotykam,kim są moi przyjaciele. Ja też nic o was nie wiem. Nasze
kontakty ograniczają się do waszych firmowych imprez i do kłótni.
I to mnie boli najbardziej,że nie umiemy ze sobą rozmawiać na
normalne tematy – zakończyłam i właśnie w tym momencie weszła
pani Nina z tacą,na której niosła sok i stertę kanapek. I
znów mój żołądek fiknął koziołka,chyba zauważyła
mój grymas na twarzy,bo powiedziała:
- Wiem,że
jest ci niedobrze,ale jeżeli nic nie zjesz będzie jeszcze gorzej
– usłuchałam i wzięłam jedną z kanapek. Ugryzłam mały kęs
i o dziwo,nic szczególnego się nie stało. Trochę mnie
zemdliło,ale z każdym kęsem było lepiej. Zadzwonił mój
telefon. Blondyn
- Jest
u mnie w samochodzie,ale nie chce z nikim gadać,sama wiesz
- Tak,rozumiem,zaraz
tam będę – rozłączyłam się i spróbowałam wstać,z
początku mi się nie udało,ale z pomocą Niny dałam radę
- Dziękuję
za pomoc. Matt'owi nic nie jest. Pogadam z nim – skinęła głową,a
ja powoli wyszłam stamtąd. Czekała mnie trudna rozmowa.
„Kate”
Siedzę
w poczekalni,cała w nerwach. Po moich policzkach lecą łzy,na które
już nie zwracam uwagi. Myślę tylko o nim. O Harry'm. Tak, o tym
idiocie. Że stało się mu coś poważnego. Chociaż mam nadzieję,że
to tylko coś z czego szybko się wyliże. I nagle przed oczami
pojawia się obraz gdy on leży na chodniku. Blady. Nie porusza się.
Kolejne łzy spływają mi po policzkach. Dlaczego on to zrobił?
Przecież sama bym sobie poradziła z Danielem.A nawet jeśli chciał
coś zrobić to dlaczego musiał od razu doprowadzać do bójki.
Ile oni mogą go badać?! Jestem coraz bardziej zdenerwowana. Czyżby
... nie to głupie. A może jednak ... nie nie ma takiej możliwości.
- Przepraszam
– słyszę nad sobą męski głos i podnoszę wzrok. Widzę
mężczyznę w niebieskiej koszuli i ciemnych dżinsach – Panna
Kate Parker?
- Tak
zgadza się
- Muszę
panią przesłuchać, w sprawie pobicia
- Dobrze
rozumiem – nie był to odpowiedni moment,ale nie miałam wyjścia
i opowiedziałam policjantowi całą sytuacje
- Czyli
to pan Styles rozpoczął bojkę?
- Tak,ale
zrobił to bo mój były chłopak się do mnie przystawiał! -
zaczęłam bronić Hazzę
- Proszę
nie podnosić głosu
- Przepraszam,ale
jestem zdenerwowana – skinął głową i odszedł,a ja dalej
siedziałam tam oczekując wieści. Nie musiałam długo czekać.
Niedługo podszedł do mnie lekarz ,a ja zerwałam się na równe
nogi
- Co
z nim?
- Nic
mu nie będzie,tylko musi się oszczędzać – odetchnęłam z ulga
- Czy
mogę do niego wejść?
- Tak,ale
tylko na chwilę,dalej jest nieprzytomny. - skinęłam głową i
weszłam do sali w,której leżał Harry. Wcale nie był
nieprzytomny,obudził się. Na mój widok uśmiechnął się
- Gdybyś
nie był poszkodowany walnęłabym cię w głowę – powiedziałam
siadając obok łóżka – masz szczęście. Harry,dlaczego
to zrobiłeś?
- Nie
chciałem,żeby coś ci się stało
- Poradziłabym
sobie i wychodzi na to,że to tobie się coś stało. Martwiłam się
o ciebie
- Naprawdę?
- Tak
głuptasie. I od dzisiaj koniec udawania dobrze? Za dużo przesz to
kłopotów
- Chciałem
właśnie to powiedzieć – chwycił moją dłoń i splótł
moje palce ze swoimi,uśmiechnęłam się i ścisnęłam jego dłoń
mocniej. Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie.
-----------------------------------------------------------------------------------
Najdłuższy rozdział w moim wykonaniu o,O Aż sama nie wierzę,że coś tak długiego napisałam. Trochę go spieprzyłam,początek mi się nawet podoba,ale później już niezbyt...Mam nadzieję,że wam przypadnie do gustu
Rozdziały będą pojawiały się co tydzień w niedziele,bo będę je pisała właśnie przez weekend,inaczej nie dam rady ... Ten zaczęłam w piątek i skończyłam dopiero dzisiaj + jeszcze rozprawka na polski,przeczytanie lektury dzisiaj zrobiłam. Nie wiem jak. I jeszcze praca z matmy i nauka na historie z tego co pamiętam,ajj posiedzę do późna. Dobra koniec moich lamentów nad pracą domową.
Mało komentarzy ... wiem,że mało jest czasu,no ale to tylko kilka minutek,a ja rozdział pisze kilka godzin,ten to chyba z 5 albo 6. Więc proszę was o komentarze,przynajmniej pod tym,bo on jest wyjątkowo ważny w całym opowiadaniu.
Zapraszam na nowego bloga :http://always--be--yourself.blogspot.com/ . Są bohaterowie,jest prolog,dość nietypowy,więc zapraszam i jak możecie to polećcie go znajomym,było by miło z waszej strony,oczywiście jak się spodoba :D
Przepraszam za ewentualne błędy,sprawdziłam raz żadnych nie znalazłam,ale może coś umknęło mojej uwadze. Do napisania. Wasza Caroline :D
Prawie bym zapomniała. W następnym rozdziale będzie głównie rozmowa Elena-Matt . A pytanie moje brzmi : CHCECIE PERSPEKTYWĘ MATT'A??
kurcze dziewczyno masz talent do pisania, strasznie lubię twoje opowiadanie jest świetne!!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę to jest najdłuższy rozdział?! czyta się go zadziwiająco szybko! jest bardzo przyjemny i wciągający! Według mnie jeden z najlepszych ;) Ja mam nieco odmienne zdanie- Jak dla mnie to końcówka była najlepsza ;)
OdpowiedzUsuńhttp://from-hatred-to-love.blogspot.com/
Mam ochotę cały ten komentarz napisać Caps Lockiem, ale postaram się bardzo powstrzymywać. Zaczynam.
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNO, JESTEŚ GENIALNA!!!
To był długi rozdział?! Żartujesz sobie! Połknęłam go niczym Niall obiad! I w którym miejscu spieprzyłaś? Pytam ja się. W którym miejscu!
Perspektywa Eleny = zgon. Zgon na miejscu powiadam. Kiedy stała przed tymi drzwiami krzyczałam sobie w myślach "Idź do Nialla, cholera, albo niech on przyjdzie do ciebie!". Tak jakoś czułam, że El nie czuje się najlepiej w tej sytuacji. I po chwili co? Wtula się w Horanka, buahahhah!
A tak serio: współczuję jej rodziców. Czasami ja narzekam na moją mamę i ojczyma, tatę i macochę, ale przy tych ludziach... Moje życie jest cudowne! Kurde, nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu. Po prostu można się załamać! Za to polubiłam bardzo Ninę i Richarda. Wydają się bardzo mili.
Okropnie ma też w tej sytuacji Matt. Nieważne w jakim się jest wieku - podejrzewam, że taka informacja zawsze boli. I to cholernie. Teraz tylko waiting na rozmowę z Eleną, bo jestem jej strasznie ciekawa! Perspektywa Matta?! Jasne! A tak swoją drogą, zastanawiam się co powiedział Mattowi Niallerek, że ten tak po prostu zgodził się z nim wrócić.
Awwww, chcę natychmiast mojego Hate'a! Po dłuższym namyśle postanowiłam ich tak nazywać. To przeurocze, mimo niezbyt ciekawego znaczenia tego słowa. No więc mój kochany Hate ma się kochać, być razem i w ogóle omnomnomnomnom!
Ech, przy mnie to ty jesteś kujonem! Coś czuję ogroooomne opuszczenie się w nauce w tym roku. Jestem tak podekscytowana tym, co się dzieje w internecie, że nie chce mi się nawet próbować wygospodarować czas na lekcje. Na przykład teraz. Za 20 minut jest północ, a ja nawet nie zajrzałam do lekcji. Te wszystkie blogi, znajomi, One Direction, Live While We're Young... Odczepcie się ode mnie!
A tak w ogóle zorientowałam się, że jeszcze z tobą na ten temat nie rozmawiałam... Co sądzisz o LWWY?! Bo ja świruję na maxa i nie mogę się opanować! Jak już włączę, to mój głupi mózg tak mną kieruje, że nie mam serca przełączać. I słucham 12846856827589734 w ciągu dnia...
Też zauważyłaś ten brak komentarzy? Coś taki okres się zaczął, ciężko jest ludzi do czegokolwiek zachęcić (bo przecież nie zmusić). PEOPLE OGARNĄĆ SIĘ I DAWAĆ KOMENTARZE! Też mam z tym problem i mam nadzieję, że niedługo przejdzie. To chyba taki kryzys w świecie opowiadań. Czyżby wszyscy wzięli się za naukę? Proszę nie oszukiwać mi tutaj i ruszyć paluszkami!
Co do twojego nowego bloga, to WSZYSTKICH ZACHĘCAM, BO JEST GE-NIALL-NY! Zauważyłaś ukryte słówko? ;P Nietypowy prolog, hmmm... To chyba ja użyłam tego słowa do opisania go, nieprawdaż? A tak w ogóle, to kiedy będzie 1 rozdział?
Tyle ci powiem: jesteś moim mistrzem i tyle! Pisz, pisz i nie żałuj atramentu, wkładu do długopisu, grafitu do ołówka albo klawiatury, czy czego ty tam używasz. Mój cel na dziś: wytrzymać do następnego rozdziału! Czekam! xx
http://whenimlookingatyou.blogspot.com/
Haha ;D Nie mogę z komentarzu overwinning ile werwy :D No rozdział boski ;D Nie wydaje mi się długi, no ale się nie dziw, bo czytałam go w 3 sekundy jedna linijka xD Ale teraz tak patrzę, to rzeczywiście długii ;D Dziwnyyy jest teeen świaaat ! ;D Głupawka, głupawka nadchodzi, przyczyna -> LWWY + Frugo, ZAPAMIĘTAJ ! Mieszanka wybuchowa xD Chwilaa, o czym ja too... Aha, takk, daj perspektywę Matt'a czekam na następny i idę odrabiać lekcję ...
OdpowiedzUsuń.
.
.
Hahahaha ! No raczej nie, idę potańczyć :D xD Dobry humor w tygodniu zdarza się rzadko xD To mój rozdział jednak później napiszę xD Papa ; *
Wpadnij też do mnie, koniecznie i przeczytaj informację xD Bo byłam w Niemczech = 1D ;D Opisałam i wgl. ;D
A mi z kolei podoba się końcówka a początek mniej;p aczkolwiek pomysł na spotkanie Matt'a i Eleny jest bardzo fajny;d i jestem ciekawa co z Harrym oby biedaczek szybko wyszedł ze szpitala;d a co do perspektywy Matt'a.to jestem za!;d
OdpowiedzUsuńwww.grito-fuerte.blogspot.com + 3 rozdział, zapraszam;)
Mi się wydawało że ten rozdział był naj krótszy :D A tak apropos Kiedy Ty go spieprzyłaś? Bo ja jakoś nie znalazłam takiego momentu :P Perpektywa Mata będzie spoczi. Ale mam nadzieję że będzie tam Horanek? I Kate oraz Hazzę też dasz? PROSZĘ! Powodzenia w szkole :D Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńGwiazdka
Ty jesteś mój miszczu!;D Nie wyobrażasz sobie chyba jak ja to kocham czytać! Jak na koniec przeczytałam, że wyszedł ci długi rozdział, to aż sprawdziłam ile tego było i faktycznie więcej niż zwykle. Ale w ogóle tego nie odczułam. Kochaaam, kooochaam, kochaaam, kooochaaaam... Boziu, co ja robię.;D Normalnie już głupieje.;D Uwielbiam to po prostu czytać. Zawsze buzia mi się wtedy śmieje. Poprawia mi się humor i dzięki wielkie za to. Jak zaczniesz pisać książki to będę pierwsza w kolejce po ich zakup! Życzę Ci aby tak było...;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Elena jest z Niall'em, a rozkręca się też relacja Harry-Kate. Ciekawa jestem jaki będzie brat Eleny. Mam nadzieję, że sympatyczny. I w ogóle jak Niall'owi udało się go zgarnąć do samochodu?;) To też ciekawe. Może się zaprzyjaźnią?;D Ciekawa będzie rozmowa Matt'a i Eleny. W ogóle wszystko jest tu cholernie ciekawe... Ja się pytam: gdzie tu coś spieprzyłaś? Dla mnie to cudeńko i tyle! Mam wrażenie, że czytając nie mrugałam tak się wciągnęłam. Dwie minutki czytania, a tyle pisania... Ukłon w Twoją stronę. Wiem jak to jest w szkole. Jestem takim trochę kujonkiem szczerze...;) Z niecierpliwością czekam na next'a, a perspektywa Matt'a mile widziana! ;D
dulcecita
Zaczęłam czytać i tu nagle koniec. Więc ja poproszę o jeszcze dłuższe, jeśli się da. :D I uważaj, bo za chwilę cię kopnę w tyłek; powiedź mi, w którym miejscu coś spieprzyłaś, hm? Bo ja nic nie zauważyłam. Naprawdę, część jest rewelacyjna. Szczególnie moment z perspektywy Eleny. Opisy przeżyć powaliły mnie na kolana i... ja chcę więcej! Czuję niedosyt.
OdpowiedzUsuńChcę już pochłonąć się w rozmowie Matta i El. Chcę już wiedzieć, o czym będą rozmawiać. I oczywiście jestem za by był opis z punktu widzenia chłopaka. :)
U mnie rozdział dziesiąty.
www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com
zapraszam na 24 rozdział http://bring-me-the-happiness.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńbardzo cię przepraszam, że nie komentuję twojego bloga, ale naprawdę nie mam nawet czasu by go przeczytać... obiecuję, że jutro przeczytam zaległe trzy rozdziały i skomentuję, bo dziś już późno i nie dam rady :c
Świetny rozdział!!! czekam nn!!!:)
OdpowiedzUsuńzapraszam także do mnie
http://cocorellu.blogspot.com/