Rozdział VI
"Elena"
Straszny ból głowy,to właśnie zapamiętam z dzisiejszego ranka. Trzeba było nie pić,mam nauczkę na przyszłość.No nic z kacem da się żyć, ciężko,ale da się.Podniosłam się z kanapy,a z drugiej strony leżała Danica. Widzę,że nie tylko ja będę miała problemy z bolącą głową. Zresztą wszyscy nieźle wczoraj zabalowaliśmy. Kate spała na fotelu,Louis leżał na podłodze przytulony do Eleanor,Niall'a znalazłam za kanapą,a obok niego dostrzegłam Harr'ego. Nigdzie nie było Liam'a i Danielle,ale dziewczyna miała dzisiaj występ,więc nie piła,a Liam,no cóż,nie znałam powodu dla którego nie pijał alkoholu,ale to nie moja sprawa. Zayn'a też nigdzie nie było. Powlokłam się do kuchni,"aspiryna,aspiryna",właśnie to teraz zaprzątało moje myśli. Mało ... inteligentne i interesujące? Ale jak ci głowę rozwala to nie myślisz o globalnym ociepleniu. Omal nie podskoczyłam,gdy w kuchni zobaczyłam Mulata,mogłam się domyślić,że właśnie tutaj się ukrywa,no ale mówiłam już,że mój mózg jest chwilowo wyłączony
- Cześć jak się masz? - zapytał
- Cześć,jako tako,macie gdzieś aspirynę? Ty nie cierpisz? - podał mi szklankę wody z tabletką. Wypiłam,lekko się krzywiąc,nie cierpię przyjmować leków.
- Wstałem już trochę wcześniej i trochę się ... wyleczyłem. Nie wiem jak ty,ale nie za wiele pamiętam
- Jak przez mgłę,niektóre fragmenty - czyli jego pamięć też szwankowała,popił sobie nie ma co,ale zaraz przecież mówił,że się trochę zaleczył,spóźniony zapłon przepraszam.Wysilmy szare komórki i przypomnijmy sobie co się wczoraj działo. Wróciliśmy z Harry z naszej "rozmowy" (głównie to ja mówiłam,ale był to dialog),wypiłam trochę drinków, tańczyłam z każdym po kolei,chyba ... biegaliśmy po schodach? Tego fragmentu nie rozumiałam,a potem urwał mi się film.
- Ty mnie w ogóle słuchasz?
- Co? Tak jasne,mówiłeś o globalnym ociepleniu - miało być coś mądrego więc proszę - a nie mówiłeś,że chcecie zorganizować pogrzeb Antoniego Kiełbasy - teraz zwyczajnie robiłam sobie jaja,nie słuchałam go,skupiłam się na przypomnieniu sobie co wyprawiałam zeszłej nocy
- Mówiłem,że ktoś dzwonił do ciebie wczoraj
- Co? Kto niby? I czemu ja tego nie pamiętam?
- Tak ktoś dzwonił i była to zdaje mi się twoja mama,a nie pamiętasz tego bo się upiłaś.
- Trudno, wymyśle,że mi się rozładował czy coś
- Tylko,że ... - niech nie wypowiada tych słów,błagam tylko nie to - Harry z Louisem odebrali i gadali jakieś głupoty,biegaliście po schodach,a ty darłaś się żeby ci go oddali,bo wezwiesz policje - załamał mnie normalnie,ale jak on to spamiętał? Dobra nie ważne,miałam już się spytać co gadali,ale mnie uprzedził - nie pamiętam co gadali,pamiętam tyle,że tarzałem się ze śmiechu - uśmiechnął się szeroko,miło zamiast mi pomóc to ten się śmiał,ale jak on rozgryzł,że chciałam o to spytać. Hmmm,zastanawiające.Ruszyłam w stronę salonu,musiałam wiedzieć co wygadywali,bo musiałam się jakoś wytłumaczyć. Już nie spali
- Louis,Harry,mam do was parę pytań. Dlaczego odebraliście mój telefon? Co gadaliście? Dlaczego nie chcieliście mi go oddać? Gdzie on teraz jest?
- Było zabawnie,a jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć co gadaliśmy to ci powiem- czekałam chwile,aż coś powie,ale ten dalej milczał
- Więc co mówiliście?
- A już. Przekazaliśmy twojej mamie,że jesteś w Marchewkolandii i,że straszysz Liam'a łyżką patatajając na różowym jednorożcu. - spojrzałam na niego z morderczym wzrokiem,na co zaczął się bronić -Harry to wymyślił!
- Wcale nie, tylko to o jednorożcu!
- Co wyście brali? - spytałam się ich,po czym usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Nie była to żadna piosenka,tylko te dzwonki co są na początku. Wiem,ambitne. O dziwo telefon leżał na stoliku,tak jak cała reszta,ktoś był na tyle ogarnięty i je tam położył. Brawo dla niego! "Mama",odebrać, nie odebrać? Jak odbiorę to się na mnie wydrze,a jak nie odbiorę to dorwie mnie jak wrócę do domu. Zanim się zastanowiłam to dzwonek ucichł,problem rozwiązany. Po kilku minutach dziewczyny trochę doszły do siebie,więc ruszyłyśmy w stronę powrotną. Niewiele rozmawiałyśmy,oczywiście z racji tego,że byłyśmy ledwo żywe. Normalnie to gadałybyśmy tak,że nikt by nam buzi nie zamknął,nauczyciele coś o tym wiedzą. Właśnie,jutro idziemy do szkoły. Nie jestem z tego powodu za bardzo szczęśliwa,znów zacznie się nauka,wczesne wstawanie i czekanie 9 miesięcy na wakacje. Mimo tego wszystkiego wolę publiczną szkołę niż prywatną,bądź naukę w domu. W szkole prywatnej z nikim się nie dogadasz. Wszyscy maja manie wyższości,a nauczanie w domu - już nikogo nie masz.Sprawdziłam obie formy i nie polecam,bo co to za życie bez znajomych? Beznadziejne.
- Elena,dzień dobry,miło mi cię widzieć - szłam już sama,a przede mną stanęła wysoka szatynka o niebieskich oczach. Niebieskookim zazwyczaj lepiej pasował blond,ale ciemne włosy kobiety idealnie kontrastowały z kolorem tęczówek. Była to pani Morano,nauczycielka hiszpańskiego. Mieszkała niedaleko mnie i czasami się spotykałyśmy. Miała koło 30 lat i 6-letniego synka Max'a,którego wychowywała sama (dla wyjaśnienia : jej mąż zginął w wypadku samochodowym).
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do niej - mi również milo panią widzieć. Cześć Max - dopiero teraz zauważyłam chłopczyka,który trzymał ją za rękę. Byli do siebie bardzo podobni. Te same oczy i kruczo-czarne włosy,nawet rysy twarzy mieli podobne. Mały na mój widok uśmiechnął się szeroko,ukazując swoje,jeszcze,mleczne zęby,podbiegł do mnie i przytulił.Odwzajemniłam uścisk,znał mnie dobrze,opiekowałam się nim od czasu do czasu,gdy jego mama musiała coś załatwić.
- Cieszę się,że cię spotkałam. Chciałam cię spytać czy nie zaopiekowałabyś się jutro Max'em,mamy radę w szkole i nie mam go z kim zostawić.
- Jasne nie ma sprawy,to dla mnie czysta przyjemność,a teraz pani wybaczy,ale czas mnie goni - z chęcią pogadałabym z nią jeszcze,a co tam,cały dzień,ale miałam ochotę już położyć się do łóżka i nie wstawać przez cały dzień. Przekroczyłam próg domu i od razu na powitanie wybiegł mi Burry
- Stop. Tylko nie skacz - usłuchał się mnie,trening zaczynał się opłacać,wyściskałam psiaka i chwyciłam za smycz,trzeba go było wyprowadzić. Wymknęłam się niezauważona,wróciłam jak najszybciej mogłam,nogi odmawiały mi posłuszeństwa,a trzeba było jeszcze z dwa razy z nim wyjść.
- Martwiliśmy się o ciebie - usłyszałam głos ojca,akurat gdy przechodziłam obok salonu - Gdzie ty byłaś i dlaczego nie wróciłaś na noc? - w pomieszczeniu siedziała spora grupka osób. Oni mieszkali tutaj? Coraz częściej widzę obcych ludzi w tym domu. Może trafiłam pod zły adres? Zauważyłam tam Martina,więc dalej chcieli mnie z nim ze swatać. Co ja zrobiłam złego? Chwila,on powiedział "martwiliśmy się"? Zdaje mi się,że normalny rodzic jakby jego jedyne dziecko nie wróciła na noc do domu,nie odbierało telefonów,a jak odbierało to ktoś gadał jakieś głupoty to dzwonił by na policje,a jakby wróciło t zaczął cię przytulać. Coś mnie ukuło w serce,tak w serce,to brak troski z ich strony,zapragnęłam powiedzieć prawdę,całą prawdę z nutką kłamstewka. Niech ich znajomi nie myślą sobie,że jestem idealną córeczką,koniec z tym
- Byłam w Marchewkolandii i patatajałam na różowym jednorożcu - uśmiech sam cisnął mi się na usta,ale się opanowała,czasami głupie gatki tych idiotów się przydawały - i właśnie tam był czarnoksiężnik i dawał takie różne butelki z różną zawartością,schlałam się tymi płynami i nie mogłam ruszać więc przespałam się w domu znanego męskiego zespołu,a teraz przepraszam,boli mnie głowa i chcę się położyć i wziąć aspirynę,więc żegnam - pomachałam na pożegnanie. Z mojej gatki wynikało,że jestem narkomanką i alkoholiczką ,a w dodatku baardzo lubię mężczyzn (rozumiecie o co mi chodzi),więc sami zorientujcie się jak zareagowali zebrani w naszym domu. - a i jeszcze coś. Dziękuje wam najmocniej i z całego serca,że przyszliście na moją wystawę - powiedziałam sarkastycznym tonem,z ironicznym uśmiechem na ustach. Podsłuchałam jak brzmiały komentarze
- Martinie to nie jest panna dla ciebie. Nie będziesz się spotykał z osobą nadużywającej alkoholu i środków odurzających - chciał jeszcze coś powiedzieć,ale się powstrzymał. Mam palanta z głowy, cieszę się w duchu. Było jeszcze kilka podobnych stwierdzeń,na które moi rodzice zaprzeczali twierdząc,że sobie żartowałam. Już ich problem,nie zależało mi na opinii tych nic nie znaczących dla mnie ludzi.Szczerze mówiąc to cały dzień leżałam i się obijałam, no i oczywiście wyszłam z Burry'm. Mam kolejną niespodziankę! Za każdym razem jak przechodziłam koło salonu to wszystkie spojrzenia kierowały się na mnie,za każdym razem wzruszałam ramionami i szłam podskakując,bolała mnie przy tym głowa,niech zobaczą ,że jestem szczęśliwa i nie wstydzę się tego co powiedziałam.Zrobiłam jeszcze coś użytecznego,ściągnęłam sobie plan lekcji,i wyczytałam na stronie naszej szkoły,że dołącza do nas pewien zespół ...
"Niall"
Zmiana szkoły to nie jest bułka z masłem,zwłaszcza jak jest się sławnym. Przynajmniej były w niej także dziewczyny,tyle dobrego z tej całej sytuacji. Oczywiście dyrektor był uradowany tym,że może przyjąć nasz zespół do swojej szkoły. A wracając do dziewczyn,a tak właściwie Eleny, to opowiedziała nam ,jak to cudownie przekazała rodzicom wiadomość o tym c robiła i gdzie była. Jestem z niej dumny,postawiła się im w końcu. Niech wiedzą,że nie mogą decydować za nią i rządzić jej życiem.
- Niall jedziemy już? Trzeba było mi jechać z Louis'em! - Zayn wydarł się z korytarza. Tylko ja i Lou mieliśmy prawo jazdy,więc byli skazani na jazdę z nami. Skończyłem śniadanie i razem z Mulatem ruszyliśmy w drogę do szkoły. Mieliśmy 15 minut,aby tam dojechać,szczerze to mi się nie śpieszyło. Nie miałem ochoty spotkać tłumu fanek czekających na nas pod drzwiami,gapiących i podlizujących się nam na przerwach,na lekcjach czy na stołówce. Takie były minusy bycia sławnym i nie tylko to było negatywne w byciu znanym.
- Czy to nie Elena? - spojrzałem przed siebie,rzeczywiście chodnikiem szkła brunetka lekko kiwając głową,coś mi się zdaje,że jej także się nie śpieszy. Postanowiłem ją przestraszyć. Nacisnąłem klakson,dziewczyna podskoczyła i odwróciła się w naszą stronę z morderczym wzrokiem.
- Może panią podwieźć?
-W sumie to czemu nie,miałam zamiar się spóźnić,ale trudno się mówi - usiadła z tyłu auta i wyjęła słuchawkę z ucha
- Czego słuchałaś? - zapytał się jej Zayn
- Simple Plan i Sean Paul "Summer Paradise"
- Fajny kawałek.Zawsze chodzisz na pieszo to trochę daleko?
- Jeżdżę autobusem,ale dzisiaj się spóźniłam,więc poszłam na własnych nogach - dojechaliśmy dosłownie 2 minuty po dzwonku. Elena biegiem ruszyła do klasy,my zrobiliśmy tak samo
- Horan! Malik! Spóźnieni,siadać! - przywitała nas nauczycielka matematyki. Coś mi mówiło,że się niedogadany. Wszystkie spojrzenia skierowały się w naszą stronę,wszyscy mówili coś,szeptem między sobą. Zaczęło się, matematyczka uciszyła klasę i wróciła do tłumaczenia zadania. "Cause I remember every sunset , I remember every word you said" słowa piosenki cały czas chodziły mi po głowie. Zawsze tak mam,ktoś powie mi jakiś tytuł,a ja zaraz sobie cicho nucę tę piosenkę. Zayn szturchnął mnie w ramię
- Co?
- Śpiewasz sobie pod nosem - myślałem,że na lekcji dam radę tego nie robić,ale najwyraźniej mi nie wyszło. W ogóle co było na lekcji? Spojrzałem na tablicę, Pitagorasy,nie Pitagorasy,jakieś liczby - nie wiem o co chodzi,muszę się skupić i uważać. Zadzwonił dzwonek,i po moim uważaniu. Wybiegliśmy z klasy,biegliśmy korytarzem,dostrzegłem Elene,Danice i Kate,którą obejmował jakiś chłopak.
- Cześć chłopaki,wszyscy mówią o tym jacy jesteście wspaniali,przystojni i seksowni - zaśmiała się cicho,nie wierzyła w to? - To jest Zayn i Niall ,a to Daniel. To kto chętny,aby ze mną pójść? - zwróciła się do dziewczyn
- Ja nie mogę mam trening
- A my mamy randkę
- A o co chodzi? - dopytywałem. Ciekawość i jeszcze raz ciekawość o co chodziło
- Jaki trening? - Zayn zawsze lubił zadawać pytania i to sporo
- Trening do zawodów konnych
- Mogę iść z tobą?
- W sumie czemu nie. Przydasz mi się do osiodłania konia - prowadzili konwersacje jakby moje pytanie nigdy nie padło
- Ale o co chodzi,gdzie iść? - teraz zwrócili na mnie uwagę,dziękuję!
- Będę dzisiaj zajmowała się takim jednym chłopcem i szukam kogoś do towarzystwa,pomocy,nazywaj to jak chcesz.
- Mogę ci pomóc - uśmiechnęła się do mnie szeroko
- Na pewno nie masz nic lepszego do roboty? - skinąłem tylko głową. W sumie to nie myślałem jak spędzić dzisiejszy dzień, a towarzystwo Eleny nie przeszkadzało mi,a w ręcz przeciwnie bardzo mi się podobało_________________________________
Powracam z bardzo nudnym i beznadziejnym rozdziałem. Może nie jest taki zły,ale jak dla mnie bywały lepsze. Perspektywa Eleny jako tak wyszła,ale Niall to już totalna porażka ; / Przepraszam i obiecuje poprawę.
15 komentarzy,jest ich trochę mniej,ale mam nadzieję,że będzie ich więcej tym bardziej,że jak wynika z ankiety to moje opowiadanie czyta 31 osób ;D Jestem szczęśliwa,że aż tyle jest zainteresowanych tym opowiadaniem i 22 obserwatorów,z czego też się cieszę i ponad 2100 wejść ;D Jesteście cudowni,buziak dla was ;** Ankieta "Z kogo perspektywy .." znowu się pojawiła więc głosować ;D
Dla fanów Antoniego Kiełbasy pojawiło się trochę o nim! Podziękujcie Elenorze,która smuciła się z powodu jego nieobecności ;D
Dlaczego Simple Plan i "Summer Paradise"? Od kilku dni ta piosenka chodzi mi po głowie i jakoś tak postanowiłam dodać ją do opowiadania.
Nowy blog jak niektórzy już może zauważyli pod adresem http://never-give-up-the-dream.blogspot.com/. Główna bohaterka to Melody i również jest o One Direction ;D Tak pokrótce i może jeszcze napisze,że w nowym opowiadaniu nie męczę bohaterki z powodu rodziców, a właśnie jak się podobała historia Eleny o wieczornym zdarzeniu?
Następny rozdział na pewno będzie dłuższy w końcu wakacje,prawda? Jak tam zdaliście,a może czerwony pasek? Możliwe jest także to,że rozdział pojawi się w niedziele,zrobię wam prezent,chociaż to ja mam urodziny w niedziele,ale dla was może być niespodzianka ;P
Mam także zaległości w czytaniu blogów,za co przepraszam,ale no koniec roku i wieczorne eskapady z przyjaciółmi powróciły ;D
Do napisania. Caroline ;D